W drodze do Jerozolimy

 

 Podczas tegorocznego kursu formacyjnego dla „Współpracujących” i sympatyków naszej duchowości, wydawało się nam, że wraz z Jezusem zmierzamy do Jerozolimy. Taki, bowiem temat kursu zaproponowała nam s. Maria Paola Ohazulike AJC.

  Wszyscy uczestnicy kursu doświadczyli tego, że wiedza biblijna s. Marii Paoli pokrywa się z miłością do Słowa Bożego. Nie tylko przybliżyła nam ona Mk 8,27-10,52, ale pomogła wraz z uczniami Jezusa przemierzyć duchowo drogę z Cezarei Filipowej do Jerozolimy. Modlitewne czytanie Słowa Bożego było czymś więcej niż konferencje. Dało nam możliwość, byśmy zdali sobie sprawę z tego na jakim etapie drogi znajduje się każdy z nas i jak wiele nam jeszcze trzeba zrobić kroków, by poznać Jezusa, by zrozumieć samych siebie, i by pojąć wielkość naszego powołania do bycia chrześcijanami, do bycia uczniami Pana.

Kim jest uczeń Jezusa? Jeśli ktoś chce być Jezusowym uczniem, musi zacząć od uświadomienia sobie tego kim dla niego jest Jezus. Każdemu z nas na początku drogi Jezus zadaje pytanie, tak jak zadał je uczniom: „A wy za kogo mnie uważacie?” (Mk 8,29). Podczas kursu pytanie o tożsamość Jezusa stało się dla nas pierwszym ważnym ćwiczeniem: Za kogo ja Go uważam? Na bazie moich doświadczeń, jakie dałbym Mu imię?

            Z tego ćwiczenia wypłynęły wszystkie następne. Czas kursu wydawał się krótki, lecz był on bardzo intensywny. Od czwartkowego wieczoru do niedzielnego obiadu mieliśmy okazję uświadomić sobie z jednej strony ogromne miłosierdzie Boga, a z drugiej konieczność zradykalizowania naszego życia, jeśli rzeczywiście chcemy pójść za Jezusem jako Jego uczniowie. Droga bowiem prowadzi do Jerozolimy, gdzie czeka krzyż. Jaki jednak sens miałoby kurczowe trzymanie się tego świata i jego spraw, jeśli mielibyśmy ponieść stratę wieczną, utracić własną duszę? (por. Mk 8,35-37).

 

Jeśli nie weźmiemy na serio słów Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8,34), to może się okazać, że niezbyt jesteśmy wyćwiczeni w zapieraniu się siebie i w chwilach trudnych zamiast zaprzeć się siebie, zaprzemy się Jezusa, tak jak się to przytrafiło Piotrowi (por. Mk 14,66-72). Życie ucznia jest jak sala gimnastyczna. Gdy przestaniemy ćwiczyć, stracimy kondycję.  

 

Interesujące były spotkania Jezusa z różnymi osobami na Jego drodze ku Jerozolimie: z uzdrowionym epileptykiem, z bogatym młodzieńcem i niewidomym z Jerycha. Każde z tych spotkań uczy czegoś ważnego. Zapadło mi jednak w sercu przede wszystkim spotkanie z niewidomym, który wołał do Jezusa: „Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10,47). Uderzające jest to, że ten po ludzku nic nie znaczący człowiek wiedział kim jest Jezus, odpowiedział sobie już na pytanie o Jego tożsamość. Nazywając Go Synem Dawida wiedział, że może Go prosić o wszystko. Dlatego krzyczał głośniej niż tłum (głosy tego świata), który chciał mu przeszkodzić w wejściu w bliższą relację z Jezusem. Ten żebrzący ślepiec pokazuje na czym polega modlitwa z wiarą. Dzięki swej wierze i wytrwałości otrzymał to, czego pragnął. Nie tylko odzyskał wzrok fizyczny, ale sam poszedł za Jezusem stając się Jego uczniem (Mk 10,52).

Pięknym momentem wieńczącym kurs były profesje naszych „Współpracujących” oraz przystąpienie do naszej wspólnoty nowej członkini: Małgorzaty.

Życzymy sobie, aby czas spędzony na rozważaniu Słowa Bożego i adoracji Pana owocował obficie w naszym życiu doczesnym i wiecznym. Dziękujemy siostrze Marii Paoli za poświęcenie nam czasu i świadectwo radości życia Chrystusową Ewangelią.