Święty od zarazy

 

Strażnik więzienny, gdy wszedł do celi, w której zmarł św. Roch ujrzał na ścianie napis:  „Wszyscy ci, którzy w zarazie uciekać się będą do wstawiennictwa Rocha, uzdrowieni zostaną"

 

Święty, który od samego urodzenia towarzyszy naszemu Założycielowi jest dziś na nowo do odkrycia. W parafii pod wezwaniem św. Rocha w Valenzano, gdzie Ojciec się urodził, a potem był proboszczem kult św. Rocha jest bardzo żywy. Kim był ten święty?

Święty Roch urodził się w Montpellier na południu Francji w 1295 roku w bogatej rodzinie. Jego rodzice za wstawiennictwem Maryi mieli wymodlić sobie syna. Narodził się z czerwonym znamieniem w kształcie krzyża na piersiach. Wcześnie został sierotą. Odziedziczył po rodzicach wielki majątek, który rozdał ubogim, a sam w nędznym stroju pielgrzyma wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu.

Podczas wędrówki w miejscowości o nazwie Acquapendente natknął się na epidemię dżumy. Zgłosił się natychmiast, by z niezwykłym poświęceniem służyć chorym z miasteczka.  Hagiografowie podają, że został obdarzony łaską uzdrawiania. Uczyniony przez niego znak krzyża przywracał zdrowie zarażonym. Gdy tylko epidemia ustała, natychmiast opuścił miasto, powracając na pielgrzymi szlak. Również w Rzymie zastał epidemię dżumy. Odczytał to jako znak wskazujący drogę jego ziemskiego powołania. Również tutaj z niezwykłym zaangażowaniem i oddaniem posługiwał chorym. Podobnie jak w Acquapendente tak i w Rzymie uzdrowił wielu. Trwało to trzy lata. Po  ustaniu zarazy udał się w drogę powrotną do Francji. W miejscowości Piacenza ponownie zastała go zaraza. Posługując chorym sam zaraził się dżumą. W tym czasie doświadczył ludzkiej niewdzięczności i osamotnienia. Bóg osobiście zatroszczył  się o niego: obok domku, w którym się schronił wytrysnęło źródełko, a chleb przynosił mu codziennie pies. Gdy wrócił do zdrowia wyruszył w drogę powrotną do Francji.

Niestety, będąc już blisko swych stron niesłusznie został uznany za szpiega i z polecenia własnego stryja, który nie rozpoznał go z powodu nędznego ubrania, długiej brody i wyniszczenia, osadzony został w wiezieniu, gdzie spędził pięć lat. Nie przyznał się kim jest i pokornie wspierał duchowo współwięźniów. Nikt nigdy z jego ust nie usłyszał żadnej skargi, a wszystkie cierpienia przyjmował z pokorą.  Zmarł 16 sierpnia 1327 roku. Strażnik więzienny, gdy wszedł do celi, w której zmarł św. Roch ujrzał na ścianie napis:  „Wszyscy ci, którzy w zarazie uciekać się będą do wstawiennictwa Rocha, uzdrowieni zostaną". Wieść o jego śmierci i świętości rozeszła się w mgnieniu oka, a dopiero jego własna babcia rozpoznała go po czerwonym krzyżu na piersiach.