Pewna bardzo ukryta dusza: siostra Annita Bindi

 

 

Informacje o siostrze Annicie Bindi spisane na podstawie świadectwa Piergiorgio Bacconi

S. Annita Bindi, Annitina (9.10.1915 r. - 28.04.2013 r.), urodziła się w Asciano koło Sieny (Włochy) w ubogiej rodzinie. Ukończyła dwie klasy szkoły podstawowej. Nauczyła się jednak czytać i czytała dużo. W wieku 22 lat wstąpiła do zakonu, ale ze względu na stan zdrowia oraz towarzyszące jej już wówczas nadprzyrodzone fenomeny (ekstazy, lokucje, ataki szatańskie...), po roku powróciła do rodziny. Od tamtej pory, aż do 1970 r. na polecenie biskupa miejsca, Annita pozostawała pod kierownictwem ks. Alberto Favilli.

Ks. Alberto rzetelnie podjął się swego zadania. W latach 1937-1970 powstały jego dzienniki, w których opisuje jej codzienne życie. W pierwszym okresie ataki demoniczne były bardzo częste i gwałtowne. Ks. Alberto pisze: „Po sposobie, w jaki mi opowiada o prześladowaniach szatana wnioskuję, że to nie może być owocem jej wyobraźni, gdyż sądzę, że jest ona absolutnie niezdolna, by wymyślić pewne zdarzenia, fakty i szczegóły…”.

Ósmego października 1943 r. pisze: „Przychodzę do niej z Komunią Świętą. Zbliżam się, a ona zaledwie otwiera usta i już jest w ekstazie. Mówi, albo raczej wydaje się, że mówi do kogoś. Uśmiecha się i wciąż patrzy zwrócona w moją stronę. Chwilę później zdaje się, że bardzo cierpi. Odwraca się w lewą stronę, patrzy w górę i znów się uśmiecha. Przez cały ten czas ja pozostaję z Najświętszym Sakramentem w ręku mając czas, aby odmówić kilka różnych modlitw, między innymi Te Deum, po którym wreszcie przyjmuje Komunię Świętą… Zauważam, że jej plecy i środek dłoni zaczerwieniły się. Mówi mi, że czuje, że ma wilgotne stopy. Patrzę i widzę, że skarpetka przykleiła się do stopy, podobnie jak w przypadku pleców. Zauważam, że jest to świeża krew. Chwilę później mówi mi, że czuje ból również w piersiach. Całe czoło jest pełne czerwonych punkcików i jakby obrzęknięte, cierpiące i ciepłe, podczas gdy na twarzy tego nie ma. Mówi mi, że przyszedł Jezus Ukrzyżowany a później Maryja. Nakazuję jej to opisać”.

Jej stan zdrowia tak się pogarszał, że kręgosłup już nie był w stanie podtrzymywać ciała, więc musiała nosić metalowy gorset, który nieustannie miała na sobie przez ponad pół wieku. Gorset nie tylko uniemożliwiał jej wykonywanie niektórych czynności, ale przede wszystkim nie pozwalał jej się położyć. Do końca życia nie miała już normalnego odpoczynku. Swoje cierpienia ofiarowywała jako zadośćuczynienie za grzechy całego świata, a zwłaszcza za świętość kapłanów. „Moje cierpienie jest złotym kluczykiem, malutkim, ale otwierającym wielki skarbiec. To krzyż, ale krzyż Jezusowy. Ledwie go obejmuję, a już go nie czuję. Nie liczyłam dni przeżytych w bólu. Wiem, że Jezus zapisał je w swoim Sercu”.

Wraz z przyjaciółką Marią w pewnym sensie zrealizowały pragnienie życia zakonnego związując się z dziełem Córek św. Pawła od Krzyża. Prowadziły życie wspólne w rodzinnym domu Marii otrzymując pozwolenie na noszenie habitu i przechowywanie Najświętszego Sakramentu .

Siostra Maria opisuje, że nocą 27 grudnia 1957 r. Maryja poprosiła siostrę Annitę, aby pierwsza niedziela po Wielkanocy była celebrowana jako Święto Bożego Miłosierdzia. Kapłan zaskoczony tą prośbą zapytał o powody. Ona odpowiedziała: „Bo cała ludzkość, a zwłaszcza dusze konsekrowane i kapłani nie ufają Bożemu Miłosierdziu”, a następnie dodała: „Jest wielu księży, lecz kapłani są nieliczni …”.

S. Annita była cicha, skromna, pogodna, nigdy nie mówiła o sobie i nigdy nie narzekała. Przez ostatnie miesiące życia towarzyszyły jej siostry „Apostołki Jezusa Ukrzyżowanego”. Zmarła 28 kwietnia 2014 r. w wieku 98 lat w Foiano della Chiana (prowincja Arezzo) w opinii świętości.