Moja dusza znalazła odpoczynek…

Pamiętam, tak jak gdyby to było dzisiaj, kiedy po raz pierwszy Pan wzbudził we mnie pragnienie Jego miłości. Stało się to w szkole średniej, gdy miałam w ręku “Dzienniczek” św. siostry Faustyny Kowalskiej. Początkowo myślałam, że to jedna z wielu książek, ale Jezus pomyślał już o wszystkim, wiedział, w jaki sposób „ukraść” moje serce...

Pamiętam, tak jak gdyby to było dzisiaj, kiedy po raz pierwszy Pan wzbudził we mnie pragnienie Jego miłości. Stało się to w szkole średniej, gdy miałam w ręku “Dzienniczek” św. siostry Faustyny Kowalskiej. Początkowo myślałam, że to jedna z wielu książek, ale Jezus pomyślał już o wszystkim, wiedział, w jaki sposób „ukraść” moje serce, które jeszcze nie rozumiało, co się dzieje. Pan może się posłużyć wszystkim i wszystkimi, by zrealizować swoje Boskie plany!

Lata mijały, a ziarno zasiane w mojej duszy dojrzewało, pomimo prób i trudności, którymi Pan się posługiwał, by coraz bardziej wzrastała we mnie miłość do Niego.

Gdy ukończenie liceum stawało się coraz bliższe, moja walka wewnętrzna, by pozostawić świat coraz bardziej wzrastała. Wiedziałam, że musze zdecydować o tym, jak ukierunkować moje życie. Byłam świadoma, że Bóg powoływał mnie, bym została Jego oblubienicą, ale nie znajdowałam miejsca, gdzie mogłabym zrealizować moje powołanie. Gdy rozpoczęły się wakacje byłam zmuszona, by podjąć jakąś decyzję, także dlatego, że rodzice, przyjaciele i inni wciąż pytali co zdecydowałam. Czułam się bardzo zagubiona, bo Pan milczał. Aby zaspokoić moje środowisko byłam bliska zapisania się na Uniwersytet, mając jednak nadzieję, że Boża Opatrzność zaproponuje mi coś innego.  

Zadziwiające i nie do wyśledzenia są drogi Pana, po których On nas prowadzi! Minęło zaledwie kilka dni, gdy do naszej parafii przyjechali misjonarze z San Giovanni Rotondo. Przy tej okazji nie tylko mogłam zbliżyć się do nich, ale nadarzyła się okazja, by wraz z nimi udać się do wspólnoty „Apostołek Jezusa Ukrzyżowanego”, gdzie znalazłam miejsce, które Pan od zawsze dla mnie przygotował. Wreszcie dopłynęłam do portu, do którego Pan zechciał mnie doprowadzić, znalazłam rodzinę, w której moja dusza znalazła odpoczynek.

„Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (por Iz 55,8). Jakże prawdziwe wydawały mi się i nadal są dla mnie prawdziwe te słowa proroka Izajasza! To nie my wybieramy, ale to On spogląda swym miłosnym wzrokiem na te, które bez żadnej zasługi wybrał na swoje oblubienice. To jest właśnie prawdziwa i niezasłużona miłość Boga!

W Rzymie Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział do młodych: „Tym, co naprawdę liczy się w życiu to osoba, z którą decydujemy się to życie przeżyć…”. Dla mnie tą Osobą jest Jezus – wierny Dawca nadziei i miłości.  

S. M. U.