Jezu ufam Tobie!

 

Jezus Ukrzyżowany, cierpiący i miłosierny spojrzał na mnie z miłością. Wiedziałam, że to w krzyżu znajduje się szczyt Jego miłości do mnie. Na nim oddał za mnie swe życie. Czułam to wewnętrznie i byłam świadoma, że przez Jego mękę i śmierć otrzymałam życie, moje nowe życie.



Moje powołanie to łaska Bożego miłosierdzia, na które nie zasłużyłam.

Jezus prowadził mnie do siebie małymi kroczkami, ponieważ byłam daleko od Niego. Najpierw posłużył się malutką książeczką mojego taty „O naśladowaniu Chrystusa”, którą znalazłam w jego w szafce. Otwierając ją i czytając jej fragmenty, poczułam że Pan Jezus sam do mnie mówi. Byłam tym tak poruszona i wystraszona, że natychmiast ją zamknęłam i odłożyłam na miejsce, po czym czekałam nabierając odwagi do czytania i wypatrując momentu, gdy taty znowu nie będzie w domu, by ponownie do niej sięgnąć.

Innym razem doświadczyłam wielkiej miłości Jezusa do mnie, tak wielkiej, że oddał za mnie swoje życie. Było to podczas Kursu Filipa. Tam właśnie powierzyłam Jemu całe moje życie, a On wziął to na poważnie. Czułam ogromną Jego miłość do mnie. Wszędzie gdzie byłam, nie mogłam myśleć o niczym innym jak tylko o Nim, jak zakochana. To trwało kilka lat i nabierało mocy. Powoli Jezus mi pokazywał moje przywiązania do innych osób i rzeczy, które chciał, bym dla Niego zostawiła. Czułam wielkie pragnienie poświecenia się Mu i tak wielkie przynaglenie z Jego strony, że nie mogłam nie odpowiedzieć na Jego miłość. Wiedziałam, że tylko w Nim znajdę spełnienie mojej miłości i moich pragnień. W momentach, w których myślałam o innym sposobie życia, w moim sercu czułam tak rozdzierający ból, że nie mogłam ani na chwilę myśleć o innej drodze. Pragnęłam bardzo szybko odpowiedzieć Jezusowi na Jego miłość i być już Jego własnością. Czekałam tylko na to by skończyć studia i nareszcie móc wstąpić do zakonu.

Jezus Ukrzyżowany, cierpiący i miłosierny spojrzał na mnie z miłością. Wiedziałam, że to w krzyżu znajduje się szczyt Jego miłości do mnie. Na nim oddał za mnie swe życie. Czułam to wewnętrznie i byłam świadoma, że przez Jego mękę i śmierć otrzymałam życie, moje nowe życie. Rozważałam więc Jego mękę i czułam się zaproszona do szczególnego uczestnictwa bycia z Nim w jedności. Znajdowałam w tym pokój i miłość.

Szukałam wspólnoty o duchowości pasyjnej, bo do tego Jezus mnie powołał. Wszystko zawdzięczam Jego łasce i Jego miłosiernej bezgranicznej miłości. Zawierzam każdą chwilę mojego życia Jezusowi słowami, które umieściłam na obrazku z moich ślubów wieczystych: „Jezu ufam Tobie!”. To jest moje fiat. Nie chcę odmawiać niczego Jego miłości. Pragnę, by te słowa zawsze oznaczały „Kocham cię Jezu” w codzienności, aż po krzyż.

S. MK