Ikona w moim życiu

S. Maria Wiktoria Sobońska AJC

 

ślepiec z Betsaidy  

Moja historia, moje spotkanie z niewidzialnym obrazem jest jakby powołaniem w moim powołaniu, do którego od dawna Bóg mnie przygotował. Jest to dla mnie żywe spotkanie, które pozwala mi doświadczyć mocy Bożej w mojej ludzkiej niemocy. Bóg objawił mi się na nowy sposób otwierając oczy mojej duszy na rzeczywisty obraz tego kim jest On i kim jestem ja.

Chciałabym powrócić wstecz, do początków mojego spotkania. Wydawać by się mogło, że jest całkowicie przypadkowe, tymczasem jest to Boży plan obecny od zawsze w umyśle Boga.


 

Pewnego gorącego sierpniowego dnia rozmawiałyśmy z naszą Matką o tym, że byłoby pięknie nauczyć się pisania ikon. Czułam się wewnętrznie pociągnięta tą rozmową, i choć nie miałam pojęcia o tym, jak trzymać w ręku pędzel, wyraziłam swoje pragnienie uczestnictwa w kursie ikonografii. Moje pragnienie spełniło się i w końcu listopada wzięłam udział w kursie, który odbył się w San Giovanni Rotondo. Był on prowadzony przez mistrza Paolo Orlando. To było siedem intensywnych dni, nie tylko ze względu na intensywność pracy, ale zwłaszcza intensywnych dla mojego ducha.

 


W tamtym czasie doświadczyłam mojej słabości i niemocy. Byłam najsłabsza w grupie. Inni uczestnicy podchodzili do mnie z ironicznym uśmiechem i patrząc na moją pracę czuli się pocieszeni, bo widzieli, że nie są najgorsi, gdyż najgorsza byłam ja! Cierpiałam z tego powodu dopóki nie zwierzyłam się mistrzowi, że byłam zbyt zarozumiała sądząc, że dam radę zrobić coś, o czym nie miałam żadnego pojęcia. Czułam, że moja duma chciała wziąć górę, cierpiałam upokorzenie, wydawało mi się, że Bóg wszystko we mnie poprzewracał. To była ciężka walka pomiędzy mną, moim „ja” i Bogiem. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu mistrz uspokoił mnie mówiąc mi o moim powołaniu do tego, bym opisała Jego Oblicze, ale nie moimi siłami, lecz to On ma się posługiwać moimi dłońmi, by wyrazić Jego Obraz ukryty w moim wnętrzu...


 

 

Do mnie należy tylko, bym była posłuszna Temu, który mi dyktuje co i jak pisać. Gdy kończył się kurs, czułam, że ikona Jezusa-Mistrza stała się częścią mnie. Obraz został wydobyty z mojego najgłębszego „ja”, został zrodzony pośród wewnętrznej walki. To było dla mnie jakieś nowe przeżycie, zobaczyć Oblicze Jezusa takie, jakim jest wewnątrz mnie. To był obraz bardzo jeszcze niedoskonały, ale jego doskonałość zależy od stanu wewnętrznego, od noszonej w sercu wizji Boga.
Pomimo mojej niezdolności było w tym obrazie coś szczególnego, tajemniczego, coś co przyciągało spojrzenie. Tak, było w nim coś Boskiego.

 

   

 

Tutaj można zrozumieć, że ikona jest prawdziwa, gdy rodzi się w bólu, cierpieniu, modlitwie, co więcej, jest prawdziwa, gdy jest w szczególny sposób pobłogosławiona.

 

Od trzech lat idę tą drogą. Tak jak wspomniałam, odkrywam to jako moje powołanie. Gdy zabieram się do pisania jakiejś ikony modlę się i medytuję na tematem, który mam podjąć, zanoszę deskę do sanktuarium Czarnej Madonny i proszę, by to Ona była artystką, która wyciśnie na tej desce Oblicze swego Syna.

 

Staram się, aby to Duch Boży prowadził mnie w tej Jego pracy. Tak! „Jego”, bo właśnie tu jest różnica pomiędzy zwykłym obrazem i ikoną: polega ona na tym, że to nie my, ale Duch Święty pisze Oblicze Pana. My jesteśmy Jego narzędziami na miarę naszej otwartości na Jego łaskę.

 

Każda ikona jest dla mnie głębszym odkryciem Boga i samej siebie, jest odkrywaniem mojej słabości w relacji do Jego wszechmocy. Czuję się prowadzona przez niewidzialną Rękę i zawsze dziwię się efektom tej pracy. Za każdym razem jest to dla mnie nowe wielkie odkrycie.

 

Mistrz podkreślał, że nie trzeba umieć malować, by stać się ikonografami, bo tak naprawdę to Bóg bierze dłonie swoich stworzeń, by napisać własne oblicze. Tutaj można zrozumieć dlaczego często ci, którzy mają doświadczenie w dziedzinie rysunku i malarstwa, znajdują trudności w ikonopisarstwie, bo spontanicznie chcą w centrum wykonywanej pracy umieścić własną wiedzę, tymczasem ikona jest dziełem Bożym, które chce odnaleźć w nas przestrzeń i dyspozycyjność konieczne ku temu, by mógł działać On.

 

Kimże jest więc ikonograf? Jest tym, który niezasłużenie został powołany przez Boga do misji bycia na Jego służbie, by dotrzeć do dusz i dotknąć ich poprzez Jego Obraz. Bóg przez dłonie powołanych do pisania Jego Oblicza pragnie mówić do serc, które spotyka w obrazie. To przepiękna forma apostolatu, która jest zatrzymana w czasie. Słowa często ulatują, zaś obraz pozostaje i nie przestaje mówić.