Fragment książki: „Ojciec Pio i… Najświętsza Maryja Panna”

 

Ojciec Pio z Pietrelciny bardzo kochał Maryję i - podobnie jak św. Bernard - uważał Ją za „sens całego swego życia”.

Za każdym razem, gdy jego spojrzenie napotykało na Dziewicę Maryję, zatrzymywał się na modlitwie i płakał, Maryja była bowiem najintymniejszą nutką jego serca.

Maryi Ojciec Pio powierzał się całkowicie i Jej przypisywał nie tylko macierzyńskie pocieszenie, ale nawet zbawienie. Gdy czuł się na siłach, by odprawić wieczorne nabożeństwo, podczas końcowej modlitwy, kierowanej do Najświętszej Dziewicy, wypowiadając słowa: „Dziękuję Ci… zwłaszcza za ocalenie mnie przed piekłem, na które wielokrotnie zasłużyłem”, łkał jak dziecko. Ojciec Pio umacniał tę miłość odmawianiem różańca świętego, który stał się dla niego łańcuchem miłości, trzymającym go związanego z Maryją. Także do walki z własnymi i bliźnich pokusami różaniec był najskuteczniejszą bronią.

Użył jej na przykład, by pomóc pewnemu młodemu seminarzyście, należącemu do serafickiego kolegium, którego Ojciec Pio był rektorem i ojcem duchowym. Pewnej nocy chłopiec miał silne pokusy przeciwko cnocie czystości. Pomimo usilnej walki, pokusa wzmagała się. Nie wiedział już, co robić, więc wzywał Matkę Najświętszą i wszystkich świętych, przywołując też w duchu Ojca Pio. Ojciec Pio, który był w pokoju obok, uprzedzony przez Anioła Stróża, wziął do ręki różaniec i zaczął się modlić. Diabeł, rozdrażniony interwencją Ojca Pio, natychmiast wziął metalowy pręt, podtrzymujący zasłonę łóżka, skręcił go i po zerwaniu koszuli z Ojca Pio, zaczął go okładać aż do piątej rano, zły na modlitwę, którą Ojciec Pio odmawiał. Następnego dnia Ojciec Pio był wyczerpany, ale ledwie zobaczył młodego seminarzystę podczas popołudniowej przechadzki, z wielką radością zwrócił się do niego: „Widzisz, wygraliśmy walkę!”.

Bagatelizowanie pokusy i pozwalanie diabłu, by działał jest wielkim błędem. Powinniśmy raczej uklęknąć, wziąć różaniec do ręki i modlić się, bo to jest skuteczny sposób na walkę z pokusą. Przypominając sobie, co jest napisane w Hbr 12,4, zrozumiemy, że ta walka nie jest łatwa: Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi…”.

Złe uczynki nie zawsze są konsekwencją chwili słabości. Mają początek w powolnym przyzwoleniu na to zło w myślach, potem angażują się uczucia, a gdy się utrwalą nie jest trudno upaść w grzech. Gdybyśmy próbowali temu zaradzić zaraz na początku, odrzucając złą bądź nieczystą myśl, klękając do modlitwy, i błagając, jak Jezus, z głośnym wołaniem i płaczem, zwycięstwo byłoby gwarantowane. Ojciec Pio zawsze tym, którzy znajdowali się w podobnej sytuacji, nakazywał: „Bierzcie do ręki różaniec, tą bronią zwyciężycie szatana”.

Podobnie miała się rzecz, gdy pragnęliśmy jakiejś łaski. Z naciskiem nakłaniał nas, by w ten sam sposób pukać do Serca tej czułej Matki, mając pewność, że znajdziemy w Niej zrozumienie oraz troskliwą i miłosierną gościnę. „Przez różaniec – powtarzał – można otrzymać wszystkie łaski”.

Ojciec Święty Jan Paweł II również znajduje siłę w Dziewicy Maryi. Jego zawołaniem jest „Totus Tuus”, cały Maryi. Z tego powodu szatan wzbudza walkę przeciwko niemu ze wszystkich stron, ale Ojciec Święty, będąc w rękach Maryi, nie cofa się. Im bardziej szatan się wścieka, tym bardziej on wiąże się z Maryją, a im bardziej Jej się zawierza, tym bardziej Ona zwycięża. Ojciec Pio podobnie, żył jak dziecko, zupełnie zawierzony ramionom tej Niebieskiej Matki i uważał tę ścisłą więź z Nią za „drogę na skróty” do Serca Boga.

Jego miłość do Dziewicy Maryi była tak wielka, że obejmowała też Jej rodzinę. Pewnego 26 lipca, we wspomnienie Joachima i Anny, gdy wczesnym rankiem schodził po schodach do zakrystii, aby przygotować się do Mszy świętej, na moje pozdrowienie i pytanie o zdrowie, natychmiast przypomniał o świętej wspominanej tego dnia i poruszony podziwem i miłością do niej uniósł się płaczem, mówiąc: „To mama naszej Mamy!”.

Więź z Maryją była intensywnie wzmacniana przez nieustannie odmawiany różaniec, będący dla niego jak oddech i pokarm, którymi wypełniał każdą wolną chwilę dnia. Pragnął, aby każde święto Jej poświęcone było obchodzone z wielką czcią, radością i miłością. A gdy ktoś okazywał mu wdzięczność za otrzymaną łaskę, on chciał, by dziękowano Matce Bożej Łaskawej, a łaska by była przypisana Jej wstawiennictwu.

Ojciec Pio obszernie korespondował zarówno ze swymi kierownikami duchowymi, ojcem Agostino i ojcem Benedetto, jak i z dziećmi duchowymi, zwłaszcza ze szlachetnie urodzoną Raffaeliną Cerase. Czytając te listy, pragnę teraz zatrzymać naszą uwagę na tych, które wskazują na jego szczególną duchowość maryjną.