Emmaus

S. Maria Olga Kanafa AJC

„DANA MI JEST WSZELKA WŁADZA NA NIEBIE I NA ZIEMI [...]
A OTO JA JESTEM Z WAMI PRZEZ WSZYSTKIE DNI, AŻ DO SKOŃCZENIA ŚWIATA”.rn

(Mt 28,18b.20b)

 

Pan nasz i Zbawiciel, Jezus Chrystus obiecał nam: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (por Mt 28,20). W jaki sposób Pan pozostał z nami? Może podobnie jak Jego uczniowie zdążający do Emmaus, kroczymy po ścieżkach własnego życia, a On idzie obok nas, przemawia do nas, jest przy nas, a my nie potrafimy Go rozpoznać? Albo zdarza się nam podobnie jak im, że czasem nasze serca przeczuwają Jego Boską obecność, ale oczy zaślepione zbyt przyziemnym spojrzeniem nie widzą Jezusa? Pan Jezus przyszedł na świat i stał się człowiekiem przyjmując ludzką naturę, aby przywrócić jej godność utraconą przez grzech pierworodny. Poprzez swe święte Życie, przez swą Mękę i Śmierć na Krzyżu dobrowolnie podjętą dla naszego Zbawienia oraz poprzez swe chwalebne Zmartwychwstanie, wysłużył nam wieczne Zbawienie, nieśmiertelność oraz godność przybranych dzieci Bożych. Św. Paweł mówi w liście do Rzymian: „Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa: skoro wspólnie z nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale” (por. Rz 8,16-17).

Zastanówmy się bliżej nad tym, co spotkało uczniów Jezusa idących do Emmaus i spróbujmy doszukać się w ich postawie obrazu nas samych, aby wraz z nimi zwrócić się do Zmartwychwstałego Pana z prośbą: ”Zostań z nami”! (Łk 24,29).

Uczniowie ci prosili Jezusa słowami : „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi” (por. Łk 24,29). Także w naszym życiu nie brak mroków charakterystycznych dla wieczornej pory, tj. chwil dla nas trudnych, często bolesnych i nie do końca zrozumiałych. Potrzebujemy więc zaprosić Chrystusa, podobnie jak uczynili to uczniowie, aby pozostał z nami, zwłaszcza w tych momentach, gdzie tylko wiara może nam pomóc rozpoznać sens tego, co nas spotyka. Potrzebujemy więc prosić Pana Jezusa jak jego uczniowie: „Przymnóż nam wiary”, aby dopomógł nam rozpoznać Jego obecność „...przy łamaniu chleba” (por. Łk 24,35) tj. w Sakramencie Eucharystii oraz we wsłuchiwaniu się w Jego życiodajne Słowo, przez które udziela nam swego Ducha Świętego. Jakże często także i my potrzebujemy usłyszeć od Chrystusa słowa wyrzutu: „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!” (por. Łk 24,25). Oby te słowa mogły naprawdę poruszyć naszymi sercami i otworzyć je na dar Bożej łaski, z którą Pan Jezus „stoi u drzwi i kołacze”, i prosi obiecując: „Jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał a on ze Mną [...] Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (por Ap 3,20.22).

Dwóch uczniów Jezusa wkrótce po Jego Męce i Śmierci zdążało w kierunku Emmaus i „rozmawiali oni ze sobą, o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali” (Łk 24,14-16). Jezus przemówił do nich, lecz oni „zatrzymali się smutni” (por. Łk 24,17), może nawet byli tak bardzo przygnębieni, że nie podnieśli wzroku na Rozmówcę. I my często przychodzimy do Pana Jezusa, aby się pożalić, by wylać przed Nim wszystkie nasze troski i strapienia, i słusznie, lecz często tak bardzo się w nich pogrążamy, że nie dostrzegamy rzeczywistej obecności Chrystusa. Przecież to On jest z nami i chce, abyśmy dostrzegli, że także w tych trudnych sprawach On jest obecny, bo są częścią Jego planów wobec nas. Należy przy tym pamiętać, że trudności są próbą naszej wiary i wierności, a nie karą Bożą. Mówi Pismo Święte: „Przyjmij wszystko ,co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach poniżenia bądź wytrzymały! Bo w ogniu próbuje się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu poniżenia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!” (por. Syr. 2, 4-6).

Wracając do uczniów idących do Emmaus: Jezus poprosił ich, by Mu opowiedzieli, jaka jest przyczyna ich smutku. Także nasze smutki obchodzą Pana Jezusa i pragnie On, abyśmy Mu o nich opowiadali, Jemu je powierzali, aby On mógł nam je osłodzić swoją obecnością i umocnić nas swoją łaską. Uczniowie spodziewali się, że Jezus, wyczekiwany Mesjasz, „wyzwoli Izraela” (por. Łk 24,21), ich naród, a On został Ukrzyżowany, przez co popadli w gorycz rozczarowania i zawodu. Nie rozumieli, że to obiecane wyzwolenie ma mieć głębszy i szerszy wymiar, to znaczy, że Jezus odkupi cały rodzaj ludzki i wyzwoli go z więzów grzechu i szatana, że uzyska Zbawienie wieczne dla wszystkich ludzi. Uczniowie sądzili, że Chrystus tylko po ludzku stanie się wyzwolicielem narodu Izraelskiego spod władzy Rzymian i zawiedli się. Także i my możemy mieć względem Boga różne oczekiwania, których On czasem nie spełnia, lub też spełnia je inaczej, niż byśmy chcieli, albo w innym, niż chcemy momencie. Wówczas sądzimy, że Bóg nas opuścił, nie rozpoznajemy Jego obecności... , naprawdę „nieskore są nasze serca do wierzenia” (por. Łk 24,25). A przecież Jezus mówi: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi”. Skoro więc wierzymy, że jest On prawdziwie Panem wszechświata, zapytajmy siebie samych czy pozwalamy Jezusowi być konkretnie naszym Panem? Niestety często sami nie wpuszczamy Go do naszego świata, tj. aż do głębi naszego serca do naszego sposobu myślenia. Podobnie jak uparte dzieci sądzimy, że wiemy lepiej, co jest dla nas dobre, a kiedy nasza wola jest sprzeczna z Wolą Bożą, buntujemy się, obrażamy lub myślimy, co gorsza, że Bóg nas nie kocha! Należy się więc zapytać, gdzie w moim życiu jest miejsce dla Boga, na którym miejscu On się znajduje w mojej hierarchii wartości? Czy wierzę, że jest On obecny w moim życiu jako mój d o b r y Ojciec, który mnie kocha tak bardzo „..., że Syna swego jednorodzonego dał, abym nie zginął, ale miał życie wieczne” (por J 3,16)?

Przecież jako chrześcijanin, jeśli spowiadam się i przyjmuję Komunię Św., noszę żywego Jezusa w swoim własnym sercu! Czy więc pamiętam o Jego obecności w mym sercu, czy zwracam się do Niego i proszę o pomoc, czy dziękuję Mu za dobro, które mi wyświadcza?  Może przypominam sobie o Jego istnieniu tylko wtedy, kiedy pragnę jakiejś łaski lub jedynie, gdy przebywam w kościele na Mszy św. niedzielnej, w której uczestnictwo jest dla mnie jedynie formalnością, przyzwyczajeniem, a nie spotkaniem z żywą Osobą, z Jezusem? Czy czekam na to spotkanie? A może moje życie osobiste zupełnie oddzielam od relacji z Bogiem? A przecież cały trud Męki i Śmierci oraz Zmartwychwstanie Pan Jezus podjął nie tylko dla wszystkich ludzi, ale także dla mnie osobiście. Czy zastanawiam się nad tym, że w świętym Tabernakulum czeka na mnie mój Odkupiciel, który mnie kocha i pragnie mojej obecności przy Nim, pragnie mojej przyjaźni i miłości, pragnie rozmowy ze mną poprzez modlitwę? Ten rok liturgiczny w Kościele przebiega pod hasłem: „W Komunii z Bogiem”. Może więc warto pogłębić swą osobistą relację z Jezusem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym poprzez czytanie Słowa Bożego, poprzez przyjmowanie Sakramentów Świętych, czynny udział we Mszy Św., osobistą z Nim rozmowę – modlitwę? Przecież Bóg nas słucha i chce, abyśmy Mu o sobie opowiadali. Ktoś może powiedzieć, że Bóg wszystko wie. W przypadku uczniów idących do Emmaus Jezus też wszystko o nich wiedział, a jednak zapytał ich, co się stało, wszedł z nimi w dialog. My także możemy Mu opowiadać o sobie i będzie to modlitwą nie gorszą od tej wyuczonej jak Zdrowaś Maryjo czy Ojcze Nasz.

„Panie pomnóż nam wiary”, aby i nasze serca mogły otworzyć się, kiedy Ty do nich kołaczesz poprzez cichy, ale potężny głos Twojej rzeczywistej obecności pośród nas w w Najświętszym Sakramencie i w Twoim Słowie, poprzez moc i działanie Ducha Świętego, którego nam udzielasz w Sakramentach powtarzając: „Niech ci się stanie według twojej wiary” oraz [...] A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni”. Daj nam o Panie rozpoznać Twoją obecność i Twój obraz w drugim człowieku i kochać Cię świadcząc dobro bliźniemu, według Twych słów, że „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (por. Mt 25,40). Odpowiedzmy Mu więc: „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap. 22,20b) i dodajmy: pozostań ze, mną, jak modlił się św. Ojciec Pio, bo bardzo Cię potrzebuję. Prośmy więc wszyscy razem, by Zmartwychwstały Jezus zechciał i w naszych sercach zapalić pragnienie poznania Go i pozostania z Nim w Komunii, byśmy mogli z wdzięcznością i miłością otworzyć Mu drzwi naszych serc, aby „radość Jego w nas była i aby  radość nasza była pełna” (por. J 15,11b). Zawierzmy się więc Temu, który do końca nas umiłował słowami, na które On czeka: „Jezu, ja ufam Tobie! Jestem przy Tobie, pamiętam i czuwam razem z Maryją, Twoją i moją Matką.”