13 maja (133) - Jezus przed trybunałem Annasza


Punkt II - Najwyższy kapłan Annasz rozpoczyna przesłuchanie, pytając Jezusa o informacje dotyczące Jego uczniów. Powinien był najpierw rozpocząć śledztwo od analizy życia Winowajcy i ewentualnie potem prowadzić dochodzenie odnośnie odpowiedzialności Jego towarzyszy. Nie mogąc jednak obwinić Jezusa o żadne przestępstwo, stara się znaleźć podmiot oskarżenia w Jego naśladowcach, aby móc Mu zarzucić, że gromadzi stronnicze grupy i naucza rzeczy, które wprowadzają zamieszanie wśród ludu. Ten przebiegły człowiek pyta, co się stało z Jego uczniami, bo wie doskonale, że jeden z nich Go zdradził, a pozostali opuścili. Ten fakt daje mu okazję do pochwalenia się: „Czyż nie powiedziałem, że ten Jezus z Nazaretu jest obłudnikiem? Oto podobnie jak ja myślą także i Jego uczniowie, którzy wreszcie się na Nim poznali. Gdyby był porządnym człowiekiem, przynajmniej niektórzy pozostaliby wierni i broniliby Jego idei, tymczasem po Jego stronie nie pozostał nawet jeden, bo wszyscy się wstydzą być uważanymi za Jego naśladowców. Trzeba więc uznać, że rzeczywiście jest On oszustem”.


Refleksja - To jest bardzo przekonywujący argument dla ludzkiego sposobu rozumowania. Lecz jakież to smutne dla Jezusa, że jest tak poniżony z powodu swoich uczniów! Mógłby odrobiną swojej wszechmocy zamknąć usta temu nikczemnikowi, przez którego przemawia jedynie pycha i nienawiść. Mógłby też jednym promykiem swojej mądrości ukazać, że to wszystko są oszczerstwa, którymi próbuje się splamić Jego honor. On jednak znosi to wszystko i nie mówi nic na swoją obronę.


Rozmowa - O łagodny Zbawicielu, uwielbiam Cię i podziwiam Twoje heroiczne cnoty, ale moje sumienie wyrzuca mi nadmierną śmiałość, bo nie jestem godny, by Cię uwielbiać. Uznaję więc Twoje zasługi, a samego siebie oskarżam. Uważam się za prawdziwego chrześcijanina, a niezliczoną ilość razy moim złym postępowaniem splamiłem Twoje święte imię, oferując nieprzyjaciołom Kościoła pretekst, aby mogli twierdzić, że nic nie znaczy Nauczyciel, którego uczeń jest tak zły.
Mój Boże, Ty jesteś dobry i święty, podczas gdy ja jestem zły i niewierny. Choć wcześniej znienawidziłem moje grzechy, gdyż są zniewagami wymierzonymi przeciwko Tobie, to dziś jeszcze bardziej ich nienawidzę, bo zrozumiałem, że znieważyłem Tego, który zaszczycił mnie imieniem i godnością chrześcijanina. Niech nigdy mi nie zabraknie Twojej miłości. Spraw, aby mi ona towarzyszyła i pomagała w wiernym kroczeniu za Tobą przez resztę mojego życia.


Praktyka - Jezus zaszczycił mnie imieniem chrześcijanina, powinienem więc i ja uczcić Go, naśladując Jego cnoty. Aby przezwyciężyć żądze i pokusy, wystarczy, abym pamiętał, że jestem chrześcijaninem.